Geoblog.pl    zbigniewbalke    Podróże    AFRYKA 2004/2005    Zwiedzanie miasta
Zwiń mapę
2005
20
sty

Zwiedzanie miasta

 
Dania
Dania, Århus
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14538 km
 
20.01.2005

Jesteśmy w Arhus. Wpłynęliśmy w nocy, a już od 6:00 trwa rozładunek orzeszków kokosowych. Załadunek 2000 ton trwał w Abidjanie 3 dni. Klęska – kapitan zapowiedział, że rozładunek do godziny 15:00 i o 16:00 wyjście z portu. Po śniadaniu, Leszek, Andrzej (wreszcie oboje trzeźwi) i ja, idziemy do centrum miasta (ok. 3km). pogoda kiepska – duży wiatr. Wszystko od rana pozamykane. Miasto natomiast przepiękne. Na początku przepychanka z bankomatem: moją kartę bankową wypluwa i nie chce wypłacić ani 1 Euro. Po obejrzeniu paru wystaw sklepowych już wiem, że w Danii jest korona duńska. Drugie podejście i z karty złotówkowej pobieram 500 koron (druga najniższa możliwa kwota do pobrania). Okazuje się, że to jest 200USD. Płacę za wszystkich – do rozliczenia. Wreszcie po 12:00 spełniam dwa swoje marzenia: napiłem się dobrego piwa 3 kufle (po 8USD) w przytulnym pubie oraz zjadłem w sklepie garmażeryjnym w podziemiach dwa rodzaje pysznych śledzi i ryby wędzone. Pychota! Wracamy w pośpiechu o 16:15 na statek, a tu okazało się, że są jakieś problemy – rozładunek przerwano. Steward mówi, że jeśli nie rozładują jutro to wypłyniemy dopiero w poniedziałek (w soboty i niedziele w Danii dokerzy nie pracują – i dzięki im za to). Wszyscy czujemy zbliżający się koniec fajnego rejsu więc każda informacja o przedłużeniu go przyjmujemy z owacją. Nadzieją naszą jest Tallin, gdzie rozładunek 8000 ton kakao może trwać nawet dwa tygodnie i dłużej – jeśli dopisze deszcz i śnieg. Na razie prognozy są obiecujące – wielki niż nad Bałtykiem.

21.01.2005

Stoimy w Arhus co najmniej do poniedziałku. Andrzej pożycza ode mnie butelkę whisky (1litr) na przeziębienie. Ja z Leszkiem po obiedzie idziemy w miasto. Powtarzam realizację swoich marzeń. Tym razem w Cogney Pub pijemy Guinesa x 2, a w „śledziarni” skończyło się na następnych dwóch porcjach różnych śledzi. Zamówiłem two grill or fry fish. Sprzedawca nie znał angielskiego (ja w końcu też) i pięć pań, które stały w kolejce przekładały to na duński, podając coraz to inny gatunek ryb, które prosimy. Skończyło się na tym, że paluchem pokazałem na następne śledzie, których jeszcze nie jadłem. Ryby w przeciwieństwie do piw są w końcu tanie. Pod koniec jedzenia, do śledziarni zostały wniesione dwie skrzynki świeżych małży. Po ok. 15 minutach, po sąsiedzku starszy pan zajadał: bardzo duży talerz jakiejś zupy, obok sparzone małże, jakiś sos i chleb. Na statku na kolację mamy sandacza smażonego. Mam wyczucie, że nie zamówiłem tych małży. Zostawiamy to na jutro. Ok. 24:00 oglądamy TV – w tvn idzie doskonały film. Leszek w czasie reklamy schodzi do „pentry” sam i wraca z resztkami obiadu – 3 porcje sandacza. Wytrzymuję to. Mimochodem wspomina, że zostały tam jeszcze jakieś wędliny (wytrzymuję) i parę dużych kotletów mielonych. Po 30 minutach walki ze ślinotokiem poddaję się i po raz pierwszy od miesiąca schodzę na dół i porywam pysznego mielońca. Mam strasznego kaca...moralnego.

23-25. 01.2005
Jeszcze w Arhus. Mam małe przeziębienie. Leczę się czosnkiem i mlekiem z miodem. Lekarstwa poszły wcześniej na ratowanie Andrzeja i Leszka. Siedzenie na statku i oglądanie telewizji i wideo. Spadł pierwszy śnieg!!! We wtorek wystawiono tablicę na wyjście o 16:00. Zimno.
.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zbigniewbalke
Zbigniew Balke
zwiedził 32.5% świata (65 państw)
Zasoby: 327 wpisów327 70 komentarzy70 5129 zdjęć5129 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.11.2016 - 27.12.2016
 
 
08.03.2016 - 07.05.2016
 
 
21.05.2015 - 04.06.2015