W San Jose w agencji turystycznej wykupiliśmy wycieczkę nad Zatokę Meksykańską na 3 dni po 230 USD. Rano wyjazd taxi 5.30 do San Jose, gdzie wsiadamy do turystycznego busu z klimatyzacją. Droga do Limon to 160 km drogi przez park Braulia Carillo. Wysokie góry i deszczowe lasy. Mamy przystanek na posiłek przy farmie bananów, gdzie trwały zbiory i ekspedycja bananów. W Limon wsiadamy na łódź motorową i płyniemy ok. 60 km kanałami w dżungli do Tortugueurro . Jest to urocza wioska z drewnianymi domkami na palach. Nasz „hotel” to zespół chatek na palach, stołówką, barem, basenem, sklepem z pamiątkami. Wszystkie ciągi komunikacyjne to kładki drewniane z zadaszeniem. Jest to niezbędne, bo padał tam bez przerwy deszcz. Wycieczki do dżungli łodziami w pelerynach, ale i tak wracało się doszczętnie przemoczonym. Gorąco i duża wilgotność powietrza. W dżungli jest do zobaczenia: jaskrawo niebieskie quetzele, tukany, różowe ptaki podobne do flamingów i całe rodziny ptaków podobnych do żurawi i czapli. Gorzej jest z płazami (?) gadami (?). Duże kajmany płochliwe, nie dały się obejrzeć z bliska, żółwie natomiast zanęcone pokruszonymi kwiatami wypłynęły całą rodziną blisko łodzi. To zrobiło na mnie duże wrażenie. Iguany były już codziennością, bo łażą po naszym osiedlu.
Wieczory spędzaliśmy w barze: piwo 3 USD, drinki 4 USD. Drinki może malownicze, ale cienkie.
Tuż za ogródkiem karaibska plaża z czarnym piaskiem. Miejscowi chłopcy wypatrują wylęgu żółwi i zwołują (za opłatą) turystów do oglądania małych żółwi w ich pierwszej podróży do morza.
Była to dość droga wycieczka, ale warto było tam pojechać.