Zaprosiliśmy opiekunów naszego domu, Olgę, Vanera i Carlitę – córkę Olgi na niedzielną wycieczkę na pobliski ok. 40 km, wulkan, podobno czynny, Poas, wys 2700 m.
Stawili się w nadkomplecie, bo Carlita zabrała swojego chłopaka i bratanka.
Mimo, że w Guacima była znośna pogoda to krater wulkanu skąpany we mgle i chmurach. Widoczność ok. 30 m. Wstęp 7 osób po 7 USD i obiad po drodze ok. 60 USD, to nie była najlepsza inwestycja, oprócz tego, że zjednaliśmy sobie Olgę i jej rodzinę.
W domu postawiłen jeszcze 15 piw. Zapomniałem wcześniej włożyć je do lodówki, więc podałem ciepłe i mnóstwo kostek lodu. Myślałem, że się zblamowałem. Okazało się potem, że w wielu dobrych restauracjach tak podaje się piwo.
Że wulkan był czynny, czuć było trochę siarkowodorem, ale ani widu, ani słychu.