O 8 rano wstaje słońce i wjeżdżamy kolejny raz w Andy. Warunki pogodowe zmieniają się wraz z wysokością. Robi się coraz zimniej, serpentyny. Sypnęło śniegiem. O godz. 13.20 granica Grupo Yama. Tutaj mamy grad. W San Pedro jesteśmy o 15.30. i dla odmiany niesamowity upał. Na granicy bardzo szczegółowa kontrola. Wyrzucają środki spożywcze, owoce , mięso i moje kwiatki, ale schowanego kurczaka nie znaleźli. Mieliśmy obiad i kolację. Mieszkamy w hotelu CHORVATSCH. Wszędzie pełno piasku szczególnie jak zawieje ale na pustyni to normalne. Kupujemy wycieczkę do El Tatio ( gorące gejzery). 04.02. poniedziałek . Pobudka o 3 rano. Wyjazd o 4.00 . W busie jest para polaków. Nocna podróż przez pustynię po bezdrożach , przepięknie rozgwieżdżone niebo aż po horyzont. Ciekawostka : widać Wielki Wóz do góry kołami. Na pustyni jest b. zimno. Gejzery tryskają gorącą wodą ale niezbyt wysoko. Można wykąpać się w naturalnym basenie. W drodze powrotnej zwiedzamy Pueblo. Na horyzoncie ośnieżone szczyty, a mijane góry mają niesamowite kształty w czerwonym kolorze . Po powrocie drzemka i spacer, niestety mamy bilety do Calamy, czyli koniec zwiedzania .