Yangshuo
11.10.2012
Yangshuo jest ładniejsze, tańsze i o wiele mniej zatłoczone niż Guilin. Położone w kotlinie przez którą przepływa Yulong i Li. W centrum miasta i wokół wyrastają skały krasowe. Podświetlane wieczorem sprawiają nieziemskie wrażenie.
Mieszkamy w West Lily Hotel który niemal przylepiony jest do jednej ze skał.
Pokój na 4 piętrze [z wyboru - ładny widok z okna], łazienka, TV. Mamy wszędzie blisko, do stacji autobusowej, do West Street – głównego deptaka który nocą zmienia się na targowisko pamiątek. W centrum zamkniętym dla ruchu kołowego w ogródkach restauracji czynnych do późna przesiaduje mnóstwo ludzi. Jest tu elegancko.
Następnego dnia zauroczony 4 kamiennymi mostami do których nie udało się dotrzeć z Chuanyan , zaplanowałem wyjazd busem do pobliskiego Baisha Town a z tamtąd pieszo do drugiego z mostów Dragon Bridge.
Niestety nie był to dobry pomysł. Droga z Baishy do mostu to ok. 5 km w kurzu.
Okazuje się że most do którego dotarliśmy to most który obejrzeliśmy wcześniej.
Następny to Jiniong Bridge który okazał się zwykłym żelbetowym mostem i tylko na mapie turystycznej wyglądał okazale. Na szczęście na tym moście złapaliśmy bus powrotny do Yangshuo.
Wieczorem też było nie najlepiej. Wyszlismy tylko na spacer na West Street. Pewnie wyjątkowa sceneria spowodowała chęć na zakupy których nie mieliśmy w planie.
Iwona kupuje 2 zegarki, perfumy, ja jedwabna koszulę. Ładnych figurek żurawi nie kupiliśmy bo brakło gotówki.
13.10.2012
Łazimy po wąskich uliczkach miasta.
Znależliśmy miejsce gdzie można zjeść znane już tanie i smaczne pierożki [4 Y porcja].
Jest też samoobsługowy czysty bar gdzie za porcję ryżu, półmisek mięsa [kaczka, kurczak, wieprzowina i tofu do wyboru], jakieś zielone warzywo, kubek zupy płaci się 12 Y.
Po południu mamy iść do parku pod Skałą Zielonego Lotosu. Iwona przebąkuje coś żeby póżniej zajrzeć na West Street
Po zachodzie słońca wszystkie skały wokół miasta zostały podświetlony reflektorami.
Efekt niesamowity. Współczuję wam że tego nie zobaczycie,bo zdjęcia tego nie oddadzą.
Rutynowy wieczorny spacer wśród straganów West Street Iwona zniosła dobrze. Ja natomiast zgłupiałem, ale to pewnie dlatego że nigdy nie nosiłem jedwabnych koszul