Pingyao
Wieczorem wyjeżdżamy do Pingyao. Zatrzymujemy się w PingyaoHarmony Backpackers Guesthouse. Mamy 2 dni na zwiedzanie tego pięknego starego miasta. Stara część miasta zawarta w kwadracie ok. 2 km x 2 km okolona jest wysokim starym murem z kilkoma ozdobnymi bramami – basztami. Są tu autentyczne stare domy, rezydencje, świątynie. Okres świetności Pingyao przypadł na czas panowania dynasti Ming i Qing – z tego czasu pochodzą mury miejskie. Nasz hostel mieści się w starej rodzinnej rezydencji składającej się z kilku zadaszonych dziedzińców z których wchodzi się do hostelowych pokoi. Na środku wśród zieleni stoją duże ozdobne stoły z ławami przy których można odpocząć lub zjeść coś z hostelowej restauracji.
Drugiego dnia pobytu wygadaliśmy przy właścicielce że dziś Arek ma urodziny.
Urodziny te obchodziliśmy przy w/w stole. Menu nie było wyszukane: butelka chińskiej wódki, parę piw, na zakąskę skromne dania z kuchni hostelowej, kiełbasa myśliwska [obudziły się tęsknoty za jedzeniem polskim], i owoce. Największą niespodzianką był tort urodzinowy od szefowej hostelu.
Dużo spacerujemy po wąskich starych uliczkach przy których ciągną się sklepy z pamiątkami, hotele,restauracje. Jest dużo zwiedzających, na szczęście ruch kołowy jest ograniczony. Poruszają się tylko małe odkryte elektryczne minibusy z napędem elektrycznym.
Stosunkowo niską cenę za pokój [100 Y za pokój 2 osob z łazienką, AC.] właścicielka biznes women – perfekt angielski, francuski, rekompensuje sobie wysokimi cenami w hotelowj restauracji. Dlatego na posiłki wychodziliśmy poza mury na ulubione pierożki.
Kupujemy bilety na pociąg do Xian. Sa tylko hard seats [klasa którą podróżują tylko lokasi]. Szykuje się hardcorowa noc.
Trzeciego dnia z żalem żegnamy się z kolorowym Pingyao i idziemy na stację.
Przy pierwszej kontroli biletów jakieś kłopoty. Okazuje się że mamy kupione bilety do Xian na 3 dni wcześniej. Szok.
Zazwyczaj bardzo starannie robiłem zakupy biletów kolejowych. Można to zlecić hostelom ale to kosztuje po 40 Y od biletu. Ja zapisywałem na kartce po angielsku gdzie chcę jechać, kiedy i jaką klasą. Póżniej prosiłem w recepcji hotelowej żeby przetłumaczyli to na chiński.Następnie w kasie biletowej pokazywałem kartkę. W Pekinie, Datong żadnych kłopotów. Osłabiło to moją czujność. W Pingyao dostając bilety ogladaliśmy je jakie mamy miejsca w wagonie, nie spoglądając na datę.
Młoda chinka próbuje nam pomóc. Niestety nasze bilety nie ważne, a nowych już kupić nie można. Zdesperowany w innej kasie tłumaczę kasjerce [ha ha] że musimy jechać bo jutro rano wylatujemy do kraju. Wreszcie z pomocą chińskiej koleżanki kupujemy drugie bilety ale stojące [8,5 godz jazdy]
Okazało się że podróż nie byłą tak męcząca. Zajmowaliśmy chwilowo wolne miejsca. Serce podchodziło do gardła jak wsiadali nowi podróżni z biletami w ręce szukając swoich miejsc. Przesiadaliśmy się na nowe wolne lub tak jak Iwonka udawała że nie rozumie o co chodzi. W praktyce cały czas jechaliśmy na siedząco. Przy okazji zobaczyliśmy chińczyków w pociągu. Jest dość wesoło, konduktorka dorabiając sobie na boku rozdawała gry zręcznościowe z drutu którymi zabawiali się podróżni. Po jakimś czasie zabierała je lub należność za zabawkę. Pasażerowie śmiecą, ale w czasie podróży co jakiś czas sprzątaczka zamiata podłogę.
Jest to całe szczęście niedroga nauczka żeby w Chinach cały czas być czujnym.[bilety po 60 Y]