1.12.2004
Pobudka – 3:30. Jedziemy z Agatą po Makowieckiego. Czeka na nas stojąc przed bramą. Znoszę mu torbę podróżną z III piętra. Uffff!!!
Godzina 6:30 wsiadamy do pociągu relacji Łódż - Szczecin na dworcu Kaliskim. Makowieckiemu nie zamyka się buzia. Mówi ładnym, kwiecistym językiem. W połowie drogi nagle zamilkł, zrobił się blady- zapomniał zabrać z domu ubezpieczenia, bez którego nie popłynie. Nie daje sobie wytłumaczyć, że w najgorszym razie ubezpieczy się w Szczecinie jeszcze raz. To w końcu tylko 204zł. Zrobił z tego sprawę życia albo śmierci. Uruchomiłem więc telefonicznie Marcina. Dostał bardzo mało informacji gdzie znajduje się siedziba ubezpieczyciela, ale ksero ubezpieczenia było w EURO-AFRYCE przed nami. Nie wiem jak Marcin będzie wyglądał ozłocony, co obiecywał Makowiecki