Geoblog.pl    zbigniewbalke    Podróże    Azja Poludniowo - Wschodnia 2009/2010     Tajlandia [Krabi - Khlong Mueng - Ao Nang]
Zwiń mapę
2009
06
gru

Tajlandia [Krabi - Khlong Mueng - Ao Nang]

 
Tajlandia
Tajlandia, Krabi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12674 km
 
Jestesmy na poludniu Tajlandii niedaleko Krabi, ale jeszcze chce
wrocic do Sihanauk co kazdy smakosz zrozumie. Najedlismy sie tam owocow
morza do syta. Krabow nie zamawialem choc w Australii uczono mnie jak
sie je rozbiera ale z tego co zapamietalem to, ze jest to trudne. W
przewodniku Pascala przestrzegali zeby uwazac na plazy na kradzieze. Ja
mam odmienne zdanie choc na poczatku lezac na plazy na lezakach
zamowilismy manicure i pedicure [2$ od osoby]. dziewczyna skakala od
reki do stopy [a moze odwrotnie] a ja pomny na przestrogi po zabiegu
przeliczylem palce i wszystko sie zgadzalo. Prawda jest tez ze
ostatniego wieczoru wracajac z kolacji usiedlismy w ogrodku przy naszym
hotelu na drinka, zostawilem maly plecak pod stolem. Przypomnialem sobie
o tym na drugi dzien rano - plecaka nie bylo. Wyznaczylem wysoka nagrode
[10$], zguba nie wrocila. Nie swiadczy to chyba o braku uczciwosci
Kambodrzan co o moim roztargnieniu. A w plecaku: przewodnik Pascala -
kupilem w Phnom Penh lepszy Lonley Planet [6$], okulary - nowe [5$],
czapka [2$] i nowy plecak [8$]. Nie trudno podliczyc straty na 21$. Z
zalem pozegnalismy Sihanauk [konczyly sie nam lekarstwa - glowny bagaz w
Bangkoku i po 1 dniu w Phnom Penh wrocilismy do Bangkoku. Bangkok
wystrojony odswietnie - zblizaly sie 84 urodziny ukochanego krola
Tajlandii. Iwona chciala jeszcze zostac ale skoro nie dostalismy
zaproszenia... Po 12 godz nocnej jazdy luksusowym busem [13$]
znalezlismy sie niedaleko Krabi. Tam byla przesiadka do Phuket, na wyspy
Ko Phi Phi, Ko lanta. My za rada inf turystycznej wybralismy resort Pine
Bungalows k/Krabi.Piekna czysta plaza, czysta i ciepla woda w morzu,
lezaki hamaki, kajaki morskie. Domki z lazienka 30 m od plazy.Niestety
wszystko drozsze niz w Bangkoku. Iwona calymi dniami lezy w hamaku
, kapiac sie od czasu do czasu
.Nudy na pudy. na szczescie jest internet. Wieczorem
chodzimy do pobliskiej osady gdzie jadamy kolacje w lokalnych barach i
robimy zakupy nieznanych owocow. Mnie przypadl do smaku salak. Jak
smakuje? - trzeba tu przyjechac i sprobowac. Wracamy do osrodka gdy juz jest ciemno
droga przez tropikalny las. Nie ma sie czego bac bo na slupach wisza
informacje gdzie sie ewakuowac w razie tsunami i glosniki ktore
zapowiedza katastrofe. [w 2004r w tsunami na wschodnim wybrzerzu
Tajlandii zginelo 220tys ludzi] natomiast lokalsi sa mili i
przyjazni.Obiecalem Iwonie ze poleniuchujemy tu tydzien. 16.12 musimy
byc w Phuket skad lecimy do Kuala Lumpur.
Przepraszam za podawanie cen, ale te informacje beda wazna informacja dla tych ktorzy sie tam wybierają . Krabi... Ogolem przebywalismy tu 11 dni. Jest to male miasteczko z
ktorego mozna robic wypady do okolicznych kurortow. Pierwsze 5 dni
spedzilismy na malo zagospodarowanym wybrzezu Khlong Mueng w osrodku
Pine Bungalow. Nastepnie przeprowadzilismy sie na
3 dni do Ao Nang [taki Sopot] z nadmorskim bulwarem, na ktorym sa
dziesiatki hoteli, restauracji i eleganckich sklepow. Stad latwo
przemiescic sie lodziami na plaze Pha Nang Cuewe [z grotami w wapiennych
skalach,Ao Reilay Est i West [raj dla wspinaczy]. Na plaze te zrobilismy
calodzienna wycieczke gdzie poznalismy sympatyczna pare mlodych Polakow.
Ao Nang jest dla wszystkich , dla "plecakowcow" takich jak my i dla
zamoznych. My spalismy za rada Lonley Planet w PK Mansion Guesthause
[13$] a sa tu hotele ponad 1000$ doba. Wieczorami na bulwarze rewia
mody. Z Ao Nang przeprowadzilismy sie do Krabi Town. Jest tu znacznie
taniej. Sympatyczny Hostel [7,5$] i tansze sa wycieczki. Wybralismy sie
statkiem na KO Phi Phi [Don] ta wieksza. Moze jest ladniejsza plaza, a
morze bardziej blekitne . Ale pewne jest ze wszystkie ceny sa tu 2 razy
wyższe a pokoje 4 razy niz w Krabi. W Krabi czas spedzamy na zwiedzaniu
a wieczorami chodzimy na rynek w centrum miasta gdzie rozstawione sa
kramy ze wszelakim dobrem oraz wiele tymczasowych bufetow z jadlem i
piciem. Na estradzie w centrum wystepy artystow. Mielismy "swoj" stolik
ktory dzielilismy z Belgiem po 60tce i jego mloda Tajka.Pozegnalny
wieczor nie udal sie bo spadla tropikalna ulewa. Wczesniej zrobilismy
wycieczke do klasztoru Wat Thom Sua. By wspiac sie na klasztorne wzgorze
trzeba pokonac 1237 stopni i stada malp. Pokonalismy wszystko
polowicznie: dotarlismy na 290 stopien, a przed malpami zrejterowalismy
[sa agresywne]. Klasztor jest na dole ktory zwiedzilismy. Na gorze tylko
posag Buddy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zbigniewbalke
Zbigniew Balke
zwiedził 32.5% świata (65 państw)
Zasoby: 327 wpisów327 70 komentarzy70 5129 zdjęć5129 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.11.2016 - 27.12.2016
 
 
08.03.2016 - 07.05.2016
 
 
21.05.2015 - 04.06.2015