Podroz do Nepalu przebiegla sprawnie. Do Gorakhpor 14 godz
koleja sleeping, pozniej 3 godz jeepem do granicy [1.5usd] Nocleg w
Sonauli. Z granicy do Pokhary zabralo nas swoim samochodem 2 biznesmenow
nepalskich ktorych poznalismy w pociagu. Byla to wariacka jazda po
gorach, ale zamiast 9 godz dotarlismy na skroty w 5 godz. Oboje mielismy
objawy choroby lokomocyjnej. Zatrzymalismy sie we wczesniej
zarezerwowanym hotelu Mandala [pok 10usd] Hotel polozony w centrum
dzielnicy turystycznej nad jeziorem u stop Anapurny [8091m] Mamy dostep
do kuchni w ktorej pitrasimy bardziej strawne jedzenie dla Iwony.
Pokhara zostala "odkryta" dla turystow przez hipisow w latach 70.
Znalezli tu raj na ziemi. Przyjezdzali na tydzien, dwa a zostawali na
wiele miesiecy i lat...My jeszcze decyzjii nie podjelismy...
Na razie duzo chodzimy brzegiem jeziora, zwiedzamy... Zrobilismy wypad
do Sarangot z ktorego robi sie zdjecia Anapurny o wschodzie slonca. 26
km taxi [8usd] i pobudka o 5 rano poszlo na marne, niebo bylo lekko
zachmurzone. Sceneria jest piekna, jest cieplo ok 25 C., noce chlodne.
Jutro chyba jednak ruszymy w strone Katmandu, po drodze wpadniemy na 2
dni do Krolewskiego Rezerwatu Chitawan na slonne safari. [skoro safari
na koniach to konne, to na sloniach bedzie slonne]