26.03 Święta spędzamy w Tagandze. Nie dlatego ze to taka wspaniała miejscowość. Byliśmy tu już tydzień temu i po powrocie z Riohacha spędzamy tu 3 dni. Hostel z dala od głośnego nabrzeża z fajną kuchnia i klimatyzacją. Czujemy się jak w domu.
Jadąc tu zrobiliśmy rozsądne zakupy w supermarkecie. W jadłospisie świątecznym są jajka, sznycle z kurczaka, jakieś żurki z proszku i dużo owoców.
Brakło białej kiełbasy ale za to spędzamy upalne dni w klimatyzowanym dużym pokoju ze szklaneczką caipiryni. W sobotę z rumu Zbyszka [0,75] a dziś kończymy moją butelkę. Wspieramy się też mocno schłodzonym piwem Aquila 0.75 z pobliskiego sklepu w cenie ok 3,50 pln więc do przyjęcia.
W ekipie dobre nastroje. Mamy już trochę dosyć słońca i plaży. Jeszcze 3 dni w Catragenie a potem w góry w kierunku Equadoru. W pierwszy dzień świąt idziemy do niewielkiego kościółka. Celebracja mszy podobna jak w Polsce tylko śpiewy w innym rytmie.