8 listopada 2006; wylot z Okęcia
Lot ponad dwie godziny Airbusem linii British Airways. Do wyboru: kawa, herbata, sandwicze podgrzewane w folii z szynką, rybą lub kurczakiem. Podróż bez sensacji – gładki start, lądowanie. Nad kanałem La Manche – niezła widoczność. Przelatywaliśmy niedaleko nad Sittingbourne...
Trasę lotu można śledzić na monitorze TV.
Heathrow – port lotniczy, przerwa czterogodzinna. Męska toaleta nieczynna, jakaś awaria. Czarni sprzątacze przepychają kanalizację. Muszę skorzystać ,więc... wchodzę do WC dla inwalidów. Nie wiem dlaczego mam przed wyjściem stres...i chcę udawać inwalidę. Bez wózka nie mam szans. Dzięki bezbłędnej informacji na czwarty terminal trafiam jak po sznurku. Na pokładzie Boeinga 747-400 biznesmeni (białe kołnierzyki), turyści (wszystkie kolory skóry, z przewagą białych). W oparciach foteli – monitory TV: trzydzieści dwa programy, video oraz możliwość ciągłej obserwacji trasy lotu, temperatury itp. Podają obiad i podwieczorek na ciepło. Piwo oraz białe i czerwone wino bez ograniczeń ( w butelkach ok. 200 ml). Wybieram białe francuskie i pozostaję przy nim do końca lotu.