08.02. piątek . O 10.00 wyjeżdżamy do Potosi. Cały czas samopoczucie nie najlepsze a przed nami długa podróż. W Tiki-Tiki przerwa na obiad. Ja zupkę a Zbyszek completo. Wyszłam wcześniej aby zrobić kilka zdjęć i mój plecak został w knajpie. Odzyskałam go w trakcie podróży. Z Uyuni do Potosi 208 km. jedziemy ponad 5 godz. Trasa przez góry, nad przepaściami, po serpentynach i piękne widoki.
09.02. sobota. Potosi miasto poł. na wys. 4070m.npm najwyżej na świecie, ciężko się chodzi , oddech krótki i brakuje powietrza. Kartki wysłane z Potosi doszły już po moim przyjeździe. Ulicami miasta przechodzi karnawałowy korowód taneczny złożony z Indian .Wieczorem tańczyli, bawili się i pili na placu obok naszego hotelu do późnej nocy.
10.02. niedziela , idziemy ponownie na pocztę po notes Zbyszka, ale niestety zniknął. W zakładzie fotograficznym zostawiamy pamięć ze zdjęciami do przegrania. Przychodzimy 10 min. po czasie a zakład zamknięty. Kosztowało nas to trochę stresu, ale dobrze się skończyło tzn. nie przegrał ale odzyskaliśmy pamięć. Na niebie daleko nad górami widać ciemne, burzowe chmury.