W Santiago aż trudno uwierzyć ale jest upał. Wracamy do naszego hotelu, gdzie mamy główny bagaż. Idziemy na spacer . W knajpie zamawiamy obiad. Dostaliśmy rosół ( olbrzymia porcja ) i jemy z jednego talerza a na drugie danie nie doczekaliśmy się. Przechodzimy na główny plac, a tam demonstracja, plakaty, okrzyki, konna policja i samochody pancerne. Coś związane z antyterroryzmem, robimy zdjęcia i po chwili okazuje się, że jesteśmy w centrum zamieszek. Ledwo zdążyliśmy przed armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Akcja trwała do późnej nocy, nawet widzieliśmy ślady po strzałach i wybitą szybę.