Drugi etap podróży Ameryka Południowa w relacji towarzysza podróży Eli,
która dołączyła do mnie w Santiago. Ela dość dokładnie relacjonuje naszą
podróż, choć moim zdaniem subiektywnie, co jest zresztą zrozumiałe.
Różnimy się zdecydowanie we wspomnieniach z Boliwii. Ja wspominam jako
najciekawszy kraj w Ameryce Południowej, z dziką i surową przyrodą. Kraj bezpieczny i przyjazny.
19.01. (sobota) Lądowanie w Santiago planowo o 9.30 wg. czasu miejscowego. Przesunięcie w czasie 6 godz. Na lotnisku czekał na mnie mój towarzysz podróży i już zaczął się niecierpliwić bo odprawa i odbiór bagażu trwała dosyć długo. Przysłał mi nawet sms-a czy aby na pewno wylądowałam w tym Santiago . Pojechaliśmy busem po Zbyszka bagaż a następnie pieszo, bo miało być blisko do wybranego (lepszego) hotelu. W Warszawie było ok. 5st. powyżej zera a tu jest 34.Szok termiczny. Pierwszy spacer spalił mi dekolt na kilka dni. Hotel na ul. Condell , b.sympatyczny prowadzony przez dziewczyny z Holandii. Z marszu zaczynamy zwiedzanie, robimy po kilkanaście km. dziennie. B. gorąco, wieczorem spacer robi się przyjemniejszy. Łazimy ulicami miasta przez dwa dni. Już pierwszego dnia na placu jakiś łepek chciał ukraść aparat Zbyszkowi, ale nie udało mu się.