Z Siem Reap pozostanie mi w pamięci:
-Czyste, tanie [przynajmniej nasz] hotele. Pokój 2 osobowy z czystą łazienką, który zajmowałem sam – 7 USD doba.
- Zwyczaj pozostawiania obuwia w hotelach, restauracjach na stojakach stojących przed wejściem.
- Profesjonalna jednoosobowa agencja turystyczna. Zamówiłem swoją kiepską angielszczyzną [nie powtarzając] powrót do Bangkoku. Facet zapisał coś w notatniku i powiedział ok. Przyjął 45usd. 25usd 250 km łodzią motorową do Phnom Penh i 20 USD busem 730km do Bangkoku.
Po 7godz płynięcia Angor Express w porcie w Phnom stał taxi driver tuk-tuka z tablicą z moim nazwiskiem. Wiezie mnie do taniego hotelu [4usd doba]. Następnego dnia wiezie mnie na bus terminal i wręcza mi opłacony wcześniej bilet .
- Jest scena której nie zdążyłem sfotografować ani ja ani Czesi. Trudno w to uwierzyć, ale dla niedowiarków mogę podać namiar na Honze.
Czekamy na pace pick-upa, który ma nas podwieźć na przystań. Podjeżdża do skrzyżowania motorower. Kierowcą jest kobieta [ w mojej pamięci jest że miała na głowie biały czepek – ale nie jestem tego pewien]. Pasażerem z tyłu jest facet, lewa ręka opuszczona obandażowana do łokcia. W prawej ręce wzniesionej trzyma butelkę od kroplówki !!!
Honzie opadła szczęka – jest z zawodu kierowcą sanitarki
W Phnom Penh zaprosiłem Czechów na pożegnalną kolację. Uparli się że płacimy po połowie [to Se neda Zbysek]
Było to pożegnanie z Weroniką i Honzą oraz z Kambodżą.