Pracując zawodowo każdą przerwę w pracy wykorzystywałe na podróże. W okresie zimowym - przerwa sezonowa w budownictwie, wyjeżdżałem na dłużej [rejsy do Afryki, Ameryka Środkowa, Indie, podróż doooła świata]
Przed długim majowym weekendem skrzyknąłem się z Leszkiem z którym odbyłem 3 rejsy do Afryki Zachodniej, by pojechac na te parę dni na Południe Europy.
Miał to być Dubrownik, Makarska. Już w Słowacji Leszek wyznał że był juz tam ze swoimi kolegami harleyowcami.
Stąd wzięła się Albania. Nie mieliśmy ubezpieczenia ani przewodnika na Albanię.
Ubezpieczenie załatwiliśmy korespondencyjnie [xero odebraliśmy na stacji benzynowej].
Natomiast po wjeżdzie do Albani na pierwszym noclegu spotkaliśmy dwóch rzeszowian
dobrze przygotowanych do podóży po Albani. Służyli nam za przewodników.
Z tym przygotowaniem to przesadzili, w swoim Fordzie Galaxi wieżli kanistry z paliwem, wodę do picia, zupki w proszku, tak jakby wybierali się na pustynię.
Z tego co pamiętam olej napędowy był tam tańszy,woda zdrowsza a jedzenie tańsze i pyszniejsze niż w Polsce.
Trzy lata temu mało było informacji o podróżowaniu po Albani.
Reację z tej podróży piszę po trzech latach, przepraszam jeśli znajdą się tam niścisłóści. Natomiast zapraszam na Leszka i moje zdjęcia.