Iwona zapomniala o dolegliwosciach i na te pare dni jedziemy busem na
polnoc Tajlandi do Chang Mai.
Z pod biura turystycznego na Khao San wsiadamy do wygodnego busa i po 14
godz nocnej jazdy jestesmy w Chiang Mai. Idac za turysta japonskim [z
grubym przewodnikiem przed nosem] trafiamy do hostelu Huen Panicha.
Pokoj z balkonem, czysty, lazienka obok w holu, ciepla woda. W holu
lodowka i cala dobe w czajniku - bojlerze wrzatek na herbate. Nad
lozkiem rozpostarta duza moskitiera, na lozku dwa nowe szlafroki. to
wszystko za 9$.
Zalujmy ze spimy tu tylko 2 noce. Spimy to przesada, bo Chiang Mai
oprocz kilkuset swiatyn znany jest z nocnego marketu. W dzien zwiedzamy
stare klasztory polozone w wiekszosci w starym miescie i dzienne markety
przy starych murach, a noc night market.
Drugiego dnia zrobilismy wycieczke do osrodka gdzie przysposabia sie
slonie. Z godzinnej jazdy na sloniach zrezygnowalismy [jezdzilismy w
Chitwan] ale obejrzelismy karmienie i jak przysposabia sie je do pracy.
Podziwialem dwa z nich ktore po krotkiej zabawie z nami na pozegnanie
wydrwily po 20bth od Iwony [a to wielka szatuka]
Jest tu nieco chlodniej - Chiang Mai polozone jest w gorach.