Bez pomocy Booking.com sami znajdujemy tani hostel. Niestety niewielka kuchnia tylko dla domowników, w łóżku mnóstwo mrówek faraona.
Niedaleko do plaży ale mamy już przesyt słońca. Plaża szeroka i długa na parę kilometrów.Wg mojej obserwacji średnio na 1 km plaży przypada 1 - 2 plażowiczów. Na plaży chowamy się w budce ratownika przykrytej zadaszeniem z liści palmowych. Do wody wchodzimy żeby się tylko ochłodzić - temperatura w cieniu 32 C. Pływać nie da się - za duża fala.
Przyjemnie jest w cieniu posłuchać wzburzonego oceanu.
Po 2 dniach wsiadamy do luksusowego nocnego busa i po 10 godzinach jesteśmy w Quito.