13.03 Taganga. Noc spędzamy w podróży busem Bogota - Santa Marta. Około 1000 km przejeżdżamy w 14 godzin. Niestety mimo jazdy przez Andy nic nie widzieliśmy. Z Santa Marta bierzemy taxi do Tagangi wioski rybackiej która wyrasta na nadmorski kurort. Zatrzymujemy się w hostelu ACUARIUS. Za bardzo duży pokój z klimatyzacją, aneksem kuchennym niedaleko plaży płacimy 75 000 peso. Chyba to sprawiło że zmieniamy plany podróży – chcemy zostać tu do świąt z niewielkimi wypadami do pobliskich nadmorskich wiosek [Palomino, Riohacha]
17.03 Taganga Tu zastały nas imieniny. Mamy dwóch solenizantów. Oj było… było… Uzgodniliśmy że jednego dnia wyprawia jeden solenizant, drugiego drugi. No i były poprawiny… Gości było niewielu – troje ale się działo, oj działo…
19.03 Taganga. Miejscowość ta położona jest w kotlinie między rudymi wzgórzami. Niemal przez wszystkich internautów zachwalana jest jako cichy zakątek na karaibskim wybrzeżu. Niedługi deptak wzdłuż wybrzeża, kawałek plaży i cumowisko łodzi rybackich. Po południu można tu kupić świeżo złowione ryby wprost od rybaków. 1,5 kg tuńczyk płacę 15.000 peso. Nie jest to bardzo tanio ale w cenie jest czyszczenie i filetowanie ryby. Miło by się spędzało tu dni gdyby nie upał. Na plażę idziemy wcześnie rano i po południu. Parogodzinna sjesta w hostelu. Tu klimatyzacja to nie luksus, bez niej by się nie wytrzymało. Osada niewielka, na zwiedzanie wystarczył jeden wieczór. Doskonała komunikacja z pobliską Santa Marta, busiki kursują co kilkanaście minut.
Robimy wypad by zobaczyć jedno z najstarszych miast jakim jest Santa Marta. Zwiedzamy targ, niewielką starówkę. Robimy zakupy w super markecie EXITO. Ceny podobne jak w Polsce.