Geoblog.pl    zbigniewbalke    Podróże    Ameryka Środkowa 2006    Warszawa
Zwiń mapę
2006
14
gru

Warszawa

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24686 km
 
Nie powinienem więcej wybierać się w taką podróż sam. Tym razem czuwała nade mną opatrzość i dowody tego mam:
· Bożenka – znajomość internetowa – która zdecydowała się przyjechać do mnie z Chicago (dzięki za odwagę). Okazała się wspaniałym kompanem. Nie mogłem marzyć o lepszym towarzystwie w San Jose jak i na wyjazdach. Dobry kierowca -uczyła mnie prowadzić automatica, dobry kucharz – podała rybę telapię smaczniej niż w restauracjach. Nauczyła mnie grać w poola ( okazałem się niewdzięcznikiem, bo zacząłem Ją później ogrywać). Nie musiałem się martwić gdzie mój portfel, paszport, klucz od domu czy od samochodu. No i ten angielski... Nie mogę jej tylko wybaczyć, że mnie podpasała i utyłem chyba ze 2 kg.
· Czesi, którzy byli wspaniałymi kompanami w pierwszej części podróży. Sądzę, że się polubiliśmy, skoro zapraszali na wyjazd w przyszłym roku do Kambodży. Opatrznością była też Veronika, która kupiła mi torebkę na dokumenty i pieniądze zapinaną w pasie. (Zbyśku – nie wyciągaj nigdy pieniędzy przy ludziach, szkoliła).
· Sinuet – ok. 30 lat, 1,40 wzrostu gwatemalka z nadwagą, która miała miejsce obok w Ticabusie do Panamy. Wszyscy oprócz mnie byli przygotowani do „klimatyzacji” w autobusie. W nocy, kiedy było cholernie chłodno i tego urządzenia nie można było wyłączyć, próbowałem zasnąć szczękając zębami. W pewnym momencie sąsiadka otuliła mnie połową śpiwora. Proponowała też szalik. Na granicy bez trudu odnajdowała mój długopis, który trzymałem w drugiej dłoni wraz z okularami. W Panamie już na granicy mając 100 USD nie mogłem w barze nic kupić do jedzenia i picia – postawiła mi obiad i sok za 3 USD, które później oddałem w Colonach. Podniosła mój paszport na tłocznym terminalu autobusowym w Panamie, kiedy starałem się znaleźć miejsce na powrót ( a tego nie zauważyłem ).
· Javier – znajomy z Ticabusa. Który spotkał mnie i poznał w centrum paromilionowego miasta, który pomógł mi w powrocie do Kostaryki.
· Olga i Vagner – opiekunowie rezydencji Sławka, wspaniali ludzie, którzy w jakimś stopniu opiekowali się nami. Na pożegnanie zaprosiliśmy ich do restauracji w Guacimo . Zamówiłem tam dla siebie langustę. Byłem przerażony gdy podano sztućce – dziadka do orzechów i jakiś groźny instrument dentystyczny. Olga natomiast przyniosła nam do domu przygotowaną przez nią tamalę – ryż z kurczakiem i warzywami w cieście kukurydzianym, wszystko zawinięte w liść banana i zasznurowane. Pycha !
· I wielu przyjaznych ludzi w kawiarenkach internetowych, barach, hotelach ( w Panamie zamiast klucza od pokoju oddaję w recepcji pilota od telewizora, a sprzątaczki, która ma zapasowy klucz nie ma, więc dostaję drugi pokój.

Ale sądzę, że wyczerpałem limit szczęścia


Trasa : samolotem ok. 20000 km
lokalnymi autobusami ok. 3000 km
samochodem ok. 1000 km
pieszo ok. 100 km


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zbigniewbalke
Zbigniew Balke
zwiedził 32.5% świata (65 państw)
Zasoby: 327 wpisów327 70 komentarzy70 5129 zdjęć5129 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.11.2016 - 27.12.2016
 
 
08.03.2016 - 07.05.2016
 
 
21.05.2015 - 04.06.2015