Geoblog.pl    zbigniewbalke    Podróże    Chiny 2012    Hangzhou
Zwiń mapę
2012
24
paź

Hangzhou

 
Chiny
Chiny, Hangzhou
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13892 km
 
Hangzhou
24.10.2012
I znowu nerwówka. Pojechaliśmy na dworzec autobusowy nie ten z którego odjeżdżał nasz sliping bus do Hangzhou. Ale to w końcu żaden problem jeśli jedzie się 1,5 godz wcześniej. Drugi dworzec oczywiście w drugim końcu miasta. Iwona siedzi na karku taksówkarza i kieruje jak ma jechać. I pewnie tylko dlatego zdążyliśmy na czas.
Siedem wieków temu Marco Polo nazwał Hangzhou : „najwspanialszym, najdoskonalszym miastem na świecie... w którym można zaznać tak wiele radości, że ma się wrażenie wstąpienia do Raju”.
„Uczucie to potęguje Jezioro Zachodnie otoczone z trzech stron przez zielone wzgórza. Wyjątkowo urocze wysepki i świątynie, pawilony i ogrody, drogi na grobli i łukowe mosty”. To nie Marco Polo, to Pascal
Hostel nasz znajduje się przy Nanshan Road biegnącej wzdłuż wschodniego brzegu West Lake. Jest to doskonała lokalizacja. Z jednej strony o randze lokalizacji świadczą salony Lamborghini, Ferrari, Rolls Roylca, Porscha leżące po drugiej stronie ulicy, z drugiej zaś strony z hostelu wychodzi się tylnym wyjściem do ogrodu – parku nad jeziorem.
Zajmujemy 4 osobowy pokój na piętrze. Jest wyjście na duży taras skąd jest widok na jezioro.
Naszymi współlokatorami jest młodziutkie i malutkie małżeństwo chińskie.
Są mili, delikatni. Gdy wracamy wieczorem oni taktownie wychodzą z pokoju by dać nam czas na przebranie się do snu. Pierwszego dnia obdarowali Iwonę słodyczami. Mamy dobre doświadczenie z dzielenia pokoi z chińczykami czego nie można powiedzieć o białasach. W Chengdu białe dziewczyny wracały po północy do pokoju i przez godzinę trzymały zapalone światło hałasując.
Robimy zwiad gdzie co kupować i zjeść. Mimo że mieszkamy w eleganckiej dzielnicy [obok nas jest restauracja gdzie w dzień „do schabowego” przygrywa pianistka ubrana w elegancką długą suknię z białym szalem] znajdujemy w zaułku indyjski bar gdzie można zjeść ulubiony przez Iwonę zasmażany ryż z warzywami za 9 Y. Lokalizujemy też Carrefoura.
Wieczorem idziemy na deptak wzdłuż którego jest mnóstwo sklepów z jedwabiem, herbatą, i wszystkimi dobrami dla turystów. Jest też pasażem handlowym pełnym herbaciarni, delikatesów i małych muzeów. Jak zwykle robimy niepotrzebne zakupy, ale dochodzimy do tego dopiero po powrocie do hostelu.

25.10.2012
Wychodzimy dość wcześnie nad jezioro. Nadbrzeżnym bulwarem idziemy na północ. Po jeziorze snują się małe łódki na pagaje, dżonki z daszkami i duże stylowe statki spacerowe. W mały przechodnim pawilonie śpiewa siedmioosobowy chór chińską wersję Jarzębiny Czerwonej. Mimo że chór liczył sobie razem ok. 350 lat to wykonanie było bardzo dobre co było też zasługą doskonałej akustyki. Zostali nagrodzeni przez nas oklaskami. Kilkaset metrów dalej kiedy usiedliśmy na ławce by podziwiać tańczących seniorów, Iwona porwana została do tańca przez równolatę. Przeżywałem trudne chwile ile razy przechodził obok mnie jakiś dziadek.
W południe doszliśmy do placu na którym rozstawione były rzędy krzeseł. Sceną było jezioro wzdłuż którego na długości ok. 100 metrów rozstawiono kilkaset dysz z których tryskała woda.. Dysze były ruchome we wszystkich płaszczyznach. Co godzinę na 15 min odbywał się powalający spektakl do znanych melodii. To nie była fontanna, to była wodna poezja.
Iwona zapomniała o bolącej stopie, przeszliśmy brzegiem a póżniej groblą ok. 15. km. Wracaliśmy busem.
Nazajutrz idziemy wzdłuż brzegu na południe. Droga wiedzie przez parki i ogrody. Dziś trasa jest krótsza, dochodzimy do Leifeng Pagody.
Chińczycy opuścili pokój. Nie wiemy czy się cieszyć – sami w pokoju, czy smucić – byli bardzo mili
Wieczorem wracamy na deptak Hefang Street, a póżniej dochodzimy do South Zhongshan Road. Ulica zamknięta jest dla ruchu. Na jezdni rozstawili się kramarze z kulinariami. Ulica barwnie oświetlona, stylowe budynki, fajna muzyka, tłumy ludzi. Jesteśmy zmęczeni, obiecujemy sobie wrócić tu jutro.

2810.2012
Rano jedziemy do wioski Longjing Wencha [Studnia smoka]. To stąd pochodzi słynna herbata Longjing. Gatunek ten rośnie tylko na pobliskich wzgórzach i cieszy się uwielbieniem w całych Chinach. Zaglądamy też do Muzeum Chińskiej Herbaty
Bus Y 3 którym jechaliśmy w tamtą stronę, wraca inną trasą. Pobłądziliśmy i dzięki temu zwiedziliśmy z okna busa stadion sportowy, ZOO i Muzeum Jedwabiu..
Prosto z marszu idziemy na South Zhongshan Road. Niestety za dnia jest to ulica jedna z wielu, ani śladu wczorajszej magii.
Wieczorem wprowadziła się do pokoju Kasia z Poznania. Była służbowo na targach w Hong Kongu i przedłużyła sobie pobyt. Stęsknieni jesteśmy za językiem polskim.
Jutro wyjazd do Suzhou.
.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (43)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zbigniewbalke
Zbigniew Balke
zwiedził 32.5% świata (65 państw)
Zasoby: 327 wpisów327 70 komentarzy70 5129 zdjęć5129 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.11.2016 - 27.12.2016
 
 
08.03.2016 - 07.05.2016
 
 
21.05.2015 - 04.06.2015