Siem Reap jest oazą eleganckich hoteli, kasyn, w miarę eleganckich domów na pustyni nędzy. Bogactwo miasto zawdzięcza licznym turystom chcącym zwiedzić pobliskie Angkor. Codziennie zjeżdża tu drogą lądową, wodną i powietrzną tysiące turystów. Wstęp do tego „muzeum” 20 USD. Do tego turyści wydają wielokroć więcej na hotele, jedzenie i transport.
Podstawowym środkiem jest wszechobecne tuk-tuk – czteroosobowa motorowa riksza, która jest niezbędna do przemieszczania się między wieloma „dzielnicami” tego miasta-widmo.
Wynajęcie tuk-tuka to 10 USD na dzień. [nie wiem dlaczego przy zapłacie wychodzi zawsze nieco więcej] co na trzy osoby stanowi niewiele.
Poza tym driver tuk-tuka staje się przyjacielem i przewodnikiem we wszystkich sprawach. Nie jestem w stanie pojąć jak tak mili i otwarci ludzie mogli sami sobie zgotować okrutny los [vide ludobójstwo Pol Pota].
Do Angkor mam mieszane uczucia; w kasach są bilety wstępu na 1, 3 i 7 dni zwiedzania. Przeznaczyliśmy 1 dzień i oglądanie jak najwięcej dało marne rezultaty. Jedna, może dwie sekcje tego miasta pozostały mi w pamięci, reszta wydają się podobne i nie do odróżnienia. Pozostają na szczęście zdjęcia.