Ko Pha-Nagan
W okolicach Kao Sun wsiadamy do wygodnego busa i jedziemy na poludnie Tajlandii. Droga miedzy Bangkokiem a Kuala Lumpur pelna jest ciekawych miejsc w ktorych powinno sie zatrzymac i zobaczyc. W wielu z nich juz bylem: Phuket, Ko Phi Phi, Krabi, Ao Nang, Georgtown,Perhentian Island, Taman Ngara, Cameron Highlands, Pangkor Island, Malaka. Mamy niewiele czasu i wybieram zeby zatrzymac sie w jednym nieznanym miejscu i w Malace do ktorej zawsze chetnie wroce.
Najpierw nocna jazda busem, potem wsiadamy na szybka lodz express. Plynie sie ponad 4 godz. Kabina pasazerska klimatyzowana, nieco chlodno. Wychodzimy na dek. Ped powietrza i bryza z dziobu - nie czuje sie piekacego slonca. W polowie drogi wiekszosc malolatow wysiada na Ko Tao. Wybralem Ko Pha-Ngan z powodu starego filmu gdzie grupa hippisow pedzi tu rajski zywot, do czasu gdy nie zobaczyli ze uprawia sie tu konopie indyjskie. Wiadomo swiadkowie musza zginac. Film staje sie sensacyjny. moze
cos pokrecilem ale tak mi pozostal w pamieci.
Rzeczywiscie nadal monzna ty pedzic rajski zywot. Czyste plaze, turkusowe morze Andamenskie, niewielu turystow. Z przystani jedziemy busem ok 15 min na polnoc w okolice Baru Piratow. Zatrzymujemy sie w osrodku tuz przy plazy. Jest kilka bambusowych bungalowow [widac w srodku goraco bo lokatorzy spia na zewnatrz w hamakach] Pozwalamy sobie na odrobine luksusu, korzystajac z promocji zajmujemy w budyku hotelowym piekny apartament z widokiem na morze [17 usd]
Kapiele w morzu i zwiedzanie wyspy pieszo. Opalanie nie bylo, po pobycie ok 2 godz na deku lodzi rece, nogi i twarz mocno poparzona od slonca.
Poranne sniadania zupki chinskie w ciagu dnia jakies drobne przysmaki, natomiast obiado kolacje w niedrogich barach.
Krabi
Nastepnym miejscem postoju jest Krabi. Jest to ladne muzlumanskie miasto ze Swiatynia Tygrysa. Ponadto jest to miejsce wypadowe na pobliskie kurorty. Spimy w Krabi w "Chan Cha Lay Hostel" w dzien jedziemy do Ao Nang skad wyplywa sie na pobliskie wyspy i niedostepne plaze.
W Swiatyni Tygrysa zostalem rozpoznany po sznurkowej branzoletce ktora dostalem rok temu. Za niewielki datek zalozono mi druga, z zapewnieniem ze noszac bede zdrowy i szczesliwy. Wycyganilem jeszcze jedna dla osoby ktorej przyda sie bardziej niz mnie.
Na gore gdzie stoi posag Buddy nie wchodzilem [1237 stopni]
Zginely gdzies stada napastliwych malp, powiedziano mi ze spia na topie gory w co trudno uwierzyc.