Po przeszkoleniu przez Irinę wsiadamy w marszrutke [miejscowy minibus] i po paru godzinach jestesmy w Kazbegi.
Jedziemy słynna Gruzińska Droga Wojenna bo innej drogi do Kasbegi nie ma.
Droga wiodła przez zaśnieżona przełęcz, miejscami przez tunele, miejscami przez wąwozy wyryte spycharkami w głebokim śniegu.
Kasbegi jest małą wioską płożoną w górach Kaukazu u podnóza szczytu Kasbeg 5070m.
Niesamowity widok wysokich grożnych szczytów w zasiegu reki. [na noc zamyka liśmy okiennice, żeby jesli w nocy zejdzie lawina śnieg nie nasypał sie do pokoju]
Z marszrutki odbiera nas koleżanka Iriny u której sie zatrzymujemy. Pokój z wyżywieniem [Pyszne pierogi nadziewane pokrzywami !]
Robimy dwa wyjścia w góry. Pierwszego dnia idziemy dość łatwa trasa do monastyru samotni położonego na wys 2000m. Drugiego dnia
bierzemy suchy prowiant i idziemy w strone szczytu Kasbegi. Dochodzimy do granicy leżącego śniegu i granicy naszych możliwości ok 3000m. skad roztaczał sie widok na ten grożny łańcuch górski. Droga dość łatwa, dobrze oznaczona a poza tym mieliśmy przewodnika - psa który towarzyszył nam przez cała drogę [szczególnie przy posiłkach]
Drugiego dnia dojechali do nas turyści z Izraela [poznani wcześniej w busie]. Trase którą zrobiliśmy pieszo oni pojechali konno z wynajętym przewodnikiem. Wrócili w znacznie gorszej kondycji od nas.