Nie wiem skad wziela sie plotka ze British Airwais skapi i slabo karmi. Przed wejsciem na poklad wymieniono mi moja karte pokladowa z nr 31 E na 17 A.
Okazalo sie ze posadzono mnie w biznes klasie i moze stad jedzenie takie dobre. Od startu -9,5godz pociagalem Cabernet Savinion australijskie rocznik 2005, a posilki wybieralem wg wlasnego uznania. W Mumbaju po przylocie melduje sie `Mukeszowi ktory mimo poznej pory o 2 ejw nocy odbiera mnie z lotniska i wiezie do taniego jak na Mumbaj hotelu [ 35 usd ] doba. Przez 3 dni pobytu w Mumbaju czulem jego opieke, dzwonil czy wszystko OK. Pomogl mi zalatwic taxi na zwiedzanie miasta, a przy wyjezdzie nie mial wolnego czasu ale podeslal swojego brata.
Doskonalym przewodnikiem okazal sie byc mlody Angol zajmujacy w hotelu sasiedni pokoj. Mimo mlodego wieku ok 30 lat w Indiach jest juz po raz szosty. Byl moim guru w sprawach duchowych -bylismy w dwoch klasztorach, wizyty po 3 - 4 godziny, oraz w sprawach kulinarnych. Przez 3 dni chodzilismy razem jak papuzki nierozlaczki. [wlazlem za nim w zaulek gdzie poszedl za potrzeba]