Salento było od początku w naszych planach. W internecie wiele zachwytu nad doliną w której rosną palmy woskowe, najwyższe z palm dochodzące do 60 m wysokości, oraz miejsce gdzie żyją kolibry. Widziałem wiele ładnych zdjęć z tego rejonu.
Z Armenii do Salento jedzie się ok godzinę [27 km]
Pierwszego dnia zwiedzamy to barwne i czyste miasteczko. Drugiego dnia rano wsiadamy do jeepa i jedziemy 12 km w góry. Mimo że droga asfaltowa to innym samochodem niż jeep trudno by dojechać na parking z którego rozpoczyna się piesze dojście do doliny. Zaczyna mżyć deszcz. W grupie z naszego jeepa jest parę osób ubranych w kurtki przeciw deszczowe i gumowe buty. Ja w sandałkach i koszuli polarowej. Coś mi tu nie gra.Zbyszek niezły piechur wraz z grupą szybka znika nam z oczu. Ścieżka jest nieoznakowana ale trudno zbłądzić - nie ma rozgałęzień. Idziemy z Tereską pół godziny, godzina, półtorej. Przechodzimy linowy most rozpięty nad rzeką. Mijają nas inne grupy.
Wreszcie dowiaduję się że jest to treking na 5 godzin w trudnych warunkach. My idziemy znacznie wolniej. Z błotnistej ścieżki trasa zrobiła się bardziej stroma i skalista. Mijają nas konne taxi, Pasażer jedzie konno a przewodnik trzyma konia za ogon.
Robi się niewesoło. Pomoc w podjęciu decyzji pomaga nam młoda para która rozpoczęła odwrót.Trasa prowadzi dookoła góry i nie wiedzieliśmy czy jesteśmy w połowie drogi czy też lepiej wracać.W trasie byliśmy ok 4,5 godziny i bez satysfakcji że dotarliśmy do miejsc gdzie dokarmia się kolibry i można je sfotografować. Ubłoceni, zmęczeni wróciliśmy do Hostelu. W pół godziny później dotarł uflagany w błocie Zbyszek. Co powiedział nie przytoczę.
Może za mało przyłożyłem się żeby odczytać trasę. Zabił bym babkę która rozpływa się nad doliną, publikuje zdjęcia i ani słowem nie wspomina o trudach.
Sądzę że gdyby położyć się na ławce w rynku w Solento też można by zobaczyć kolibry.