Qingdao
10.11.2012
Shanghaj pożegnał nas deszczem. Do Qingdao jechaliśmy sliper busem.
W hostelu w recepcji wisiała na tablicy prognoza pogody: 3 – 10. November - deszcz, a od 11 go słońce no i niestety coraz chłodniej – ok. 12 C w dzień
W deszczowych kurtkach wyszliśmy na pobliski bazar na zakupy frykasów:2 smażone duże makrele dla mnie i 2 udka z kurczaka dla Iwony.
Śpimy w 2 osobowym pokoju z TV.
Całą noc lało i nie bardzo wierzyliśmy w prognozę.
A rano... czyste bezchmurne niebo, niestety nieco silny chłodny wiatr.
Qingdao leży nad cichą zatoczką przy południowych brzegach półwyspu Szantuńskiego. Przez okrągły rok panuje tu łagodny klimat. Latem zjeżdżają tu chińczycy, najlepszą porą na zwiedzenia miasta jest wiosna i jesień.
Na obecnym wyglądzie miasta zaważyły dwa ważne wydarzenia.
Kiedy podczas powstania bokserów pod koniec XIX wieku zginęło 2 niemieckich misjonarzy cesarz Wilchelm II skorzystał z pretekstu i zajął Qingdao, będące wówczas spokojną wioską rybacką. Przybysze założyli browar Tsingtao [najpopularniejsze dotąd piwo w Chinach] pobudowali kościoły, domy misijne, linię kolejowa do Ji an.
Drugie ważne wydarzenie dla miasta to Olimpiada w 2008 roku. Tu przeprowadzono wszystkie wodne konkurencje olimpijskie. Chiny wydały duże fundusze na przygotowanie się do Olimpiady, a więc wiele też skorzystało Qingdao. Uporządkowano całe nabrzeże, wybudowano Centrum Żeglarskie co cały świat mógł zobaczyć dzięki transmisjom TV.
Nie ma tu zachodnich turystów którzy „pompują ceny”. Na bazarach czy w sklepach są umiarkowane ceny, bez potrzeby targowania się. Dużo obiecuję sobie żeby spróbować nieznanych mi dotąd owoców morza. Przed każdą restauracją stoją na zewnątrz pojemniki z wodą w której czekają na konsumenta niezliczone rodzaje muszli, krabów, krewetek, rozgwiazd, nieznanych mi gatunków ryb. Wszystko to w niskiej cenie [makrela smażona ok. 0,4 kg – 5 Y], rozgwiazda –5 Y. W każdym barze zapraszają na tanie piwo kuflowe Tsingtao.
W naszym hostelu dostaliśmy 2 kupony na darmowe Tsingtao.
Qingdao lezy wzdłuż wybrzeża zatoki. Miasto oddzielone jest od morza szerokimi plażami i bulwarem który ciągnie się przez całe miasto.
Jak już wspomniałem nieżle trafiliśmy z pogodą: jest słonecznie, choć już nieco chłodno ok. 12 C, Idealna pogoda na piesze zwiedzanie. Taka Chińska Złota Jesień.
Nasz hostel położony jest w starym Qindao. Budynek hostelu to stara kaplica protestancka.
Przez pierwsze 2 dni zwiedzamy tą część miasta, w której wiele budynków wzniesiono przez Niemców. Zaglądamy do katedry protestanckiej otwartej dla wiernych. Drugi imponujący kościół jest niestety zamknięty. Okazały budynek dworca kolejowego nosi ślady niemieckiej architektury Wiele budynków siedziby władz miasta pochodzi też z tego okresu.
Spacerując bulwarem wzdłuż wybrzeża rzucił mi się w oczy okazały budynek stojący nad morzem frontem do plaży. Lokalizacją i kształtem przypominał do złudzenia budynek Grand Hotelu w Sopocie.
W małych uliczkach starego miasta znależliśmy wiele niedrogich sklepów i barów.
Oddzielny temat to bazary. Niedaleko od naszego hostelu ciagnęła się uliczka zastawiona straganami z warzywami, owocami, świeżymi rybami i owocami morza. Były też stoiska gdzie można było kupić smażone lub grilowane ryby, owoce morza i drób.
Jednego dnia na kolację kupiliśmy 2 duże smażone makrele za 10 Y, na drugi dzień połowę pieczonej kaczki [prawda że niedużej] za 9 Y.
Obiady jadaliśmy ryżowe dania w czystym barze u Hindusów.
Ostatniego dnia pojechaliśmy busem miejskim do Nowego Qingdao na północ wzdłuż zatoki.
Jest to centrum w którym wśród parków i skwerów królują wieżowce ze szkła i stali
Tutaj tez wybudowano Żeglarskie Centrum Olimpijskie gdzie odbywały się wszystkie konkurencje wodne.
Nową dzielnicę wybudowano z rozmachem i smakiem.
W tym niedużym mieście [nieco ponad 1 milion mieszkańców] buduje się też metro.
Z żalem opuszczamy to miasto, tym bardziej że to już ostatnie przed Pekinem i powrotem do domu.