Nuwara Eliya - 4.02.2011
Nazajutrz jade do Nuwara Eliyja. Jest to miasto polozone w gorach na wys
2000m. W czasach kolonialnych Brtyjczycy urzadzili tu sobie miejsce
wypoczynku. Droga z Kandy do Nuwara Eliya przez ponad 70 km wiedzie
przez gory. Jest tez linia kolejowa gdzie pociag wspina sie na ponad
1900m do pobliskiej stacji Nanu Oya, a dalej riksza lub busem. Jazda
busem niemniej ciekawa. Mialem szczescie, ustal deszcz i momentami
przeswitywalo slonce. Przez prawie 50 km zbocza gor pokryte byly
plantacjami herbaty. Czesto plantacje poprzecinane byly gorskimi
strumieniami i wodospadami. Na niektorych plantacjach widac bylo
pracujace przy zbiorach kobiety. Zrywaly one liscie do workow
zawieszonych na plecach. W Nywara Elija zatrzymuje sie w hotelu Viktoria
[10 usd ciepla woda]. Jest chlodno [2000m], rozkladam swoje rzeczy do
suszenia, ale nic nie schnie. Kierowcy tuk - tukow proponuja mi
zwiedzenia plantacji za 10 usd. Wracam pieszo droga wzdluz ktorej
widzialem plantacje. Jeszcze kilometr, moze dwa i dojde do plantacji
gdzie byly zbiory. Niestety przywloklem za soba deszcz z Kandy. Najpierw
w doline wlala sie mgla, a pozniej zaczelo padac.
Gale - 5.02
Nazajutrz pierwszym busem jade na poludniowe wybrzeze. Bilet kupilem do
Gale [2,8 usd - 290 km], ale moglem wysiasc po drodze obojetnie gdzie.
Ale gdzie? Najpierw zjezdza sie z wyzyny na rownine nad oceanem. Po
intensywnych deszczach wiele osuwisk ziemi. Spycharki i koparki
przywracaly przejezdnosc drogi. Droga ne 16 i 23 wiedzie przez gory
gdzie niemal w kazdej mijanej wiosce sa hoteliki, restauracje,
wypozyczalnie rowerow, wszystko to co potrzebuja turysci. Pozniej droga
nr 2 wzdluz granicy Parku Narodowego gdzie zyja w stanie dzikim slonie.
Sloni nie widzialem. Widzialem przy drodze znaki ostrzegawcze na zoltym
tle namalowana jest slonica z malym. Moglem wysiasc w nadmorskich
kurortach Dikwella czy Mattara. Gale przwazylo to ze oprocz pobliskiej
plazy w Unawantuna, w miescie jest stary Fort wzniesiony przez Holendrow
w XVII w. Jest cieplo, ale niebo zachmurzone. Na ulicach ludzie nie
musza nosic parasoli jak w Kandy. Klopoty ze znalezieniem hotelu.
Wszedzie full. Spie w Rest Housie na terenie Fortu. Zajmuje 3 osobowy
brudny pokoj z brudna i zdewastowana lazienka [do tego jeszcze komary]
10 usd. Na drugi dzien rano ide zwiedzac stara osade ktora wzniesiona na
terenie Fortu. Mury obronne Fortu sa miejscem spacerow i spotkan
zakochanych. Sama osada jest przepiekna. Waskie uliczki przy ktorych w
starych odrestaurowanych domach urzadzono drogie hoteliki i restauracje.
Jest wiele kosciolow roznych wyznan. Wiele domow zostalo zakupionych
przez zamoznych ludzi w ktorych urzadzili sobie rezydencje. Mozna
spacerowac tam godzinami. W nowym miescie goruje na wzgorzu Katedra
Swietej Malgorzaty z XIX w. Po poludniu jade do Unawantuna 5 km od Gale.
Plaza w Unawantunie uwazana jest za najlepsza w Sri Lance. Znajduje
Guest House blisko plazy. Czysty pokoj z lazienka 12 usd. Pierwszy dzien
zlakniony slonca przelezalem na dzikiej plazy blisko hotelu. Ocean
Indyjski w tym miejscu ma kolor jasnozielony. Czysta woda, czysta plaza.
Na drugi dzien wizytuje inne plaze wybrzeza. Sa slabo zagospodarowane
[to i dobrze]. Poznany Lankijczyk chce zaprowadzic mnie jeszcze na
jungli beach. Najpierw skonczyla sie betonowa droga, pozniej zwirowa
sciezka. Sobie znanymi sciezkami w jungli zaprowadzil mnie na cypel,
gdzie na skrawku plazy stacjonowalo wojsko. Tym razem obylo sie bez
klopotow.