Sajgon - 22.01.2011
Jest to duze miasto lezace nad rzeka Sajgon.Ulice opanowane sa przez
setki tysiecy motocykli. Jesli jezdnie sa zapchane ruch przenosi sie na
chodniki dla pieszych. W planach mialem zwiedzanie miasta na rowerze. Po
tym co zobaczylem dalem sobie z tym spokoj. Na szczescie centrum miasta
to stare waskie uliczki, a przy nich hoteliki, bary, restauracje z
ogrodkami na jezdni i ruch na nich ograniczony.Zatrzymalem sie w
turystycznej czesci miasta przy Pham Thu Lao w hoteliku Thanh. pokoje na
1 i 2 pietrze - 15 usd, na 3 i 4 - 12 usd. ja zamieszkalem na 5 pietrze bez
windy za 10 usd. Pokoj widny, ciepla woda, lodowka, TV sat [jest turniej
tenisowy Australia Open] Pierwszego dnia zwiedzilem najblizsza okolice.
Katedre Notre Dam, lezacy obok stary budynek Urzedu Pocztowego, okolice
przystani nad rzeka. Na dluzej utknalem na bazarze Ben Than Market.
Podziwialem tu umiejetnosci kupieckie Vietnamczykow graniczace z
oszustwem. Spytalem o cena zegarka ktory kupilem w Hue za 5 usd,
zazyczono sobie 30usd. I co z tego ze utargujesz do polowy ceny to i tak przeplacisz.
Nastepnego dnia kupilem 2 dnowa wycieczke do Delty Mekongu. Nie lubie
zorganizowanych wycieczek. Ale zaoferowano przejazd busem do My Thao [80
km] i Can Tho [180 km]. W My Tho zwiedzanie lodzia motorowa 4 wysepek.
Miedzy wyspami plynie sie waskimi kanalami [zielone tunele] Wizyty w
manufakturach przetwarzajacych mleko kokosowe na slodycze i alkohol.
Wszedzie degustacja. Na nocleg przejazd busem do Can Tho. Wieczorem czas
wolny - zwiedzam miasto z poznanymi Wegrami [Polak Wegier dwa
bratanki...]
Rano sniadanie w hotelowej restauracji, a potem do popoludnia zwiedzanie
delty Mekongu lodzia motorowa. W pierwszej kolejnosci plyniemy na
Floating Market na rzece. Mozna tu nie wysiadajac z lodzi zrobic zakupy.
Pozniej plyniemy ogladac wioske na palach, domy plywajace.Obserwujemy z
lodzi zycie mieszkancow nad ta wielka rzeka. Ogladamy wiele sadow.
Widzialem wiele roznych owocow,ale tu zobaczylem jak je sie uprawia i
jak rosna. Na zakonczenie oczywiscie degustacja tych owocow [platna
niestety].
Powrot wieczorem do Sajgonu. I to wszystko za 20 usd.
Pozostale 2 dni zwiedzam miejsca polecane przez internautow i Lonley
Planet.
- Jade Emperor Pagoda - stara Chinska swiatynia, zupelnie niewidoczna z
ulicy, W srodku natomiast zupelnie inna od swiatyn ktore widzialem
dotad, wiele postaci barwnych herosow, palace sie trociczki czynia
niezapomniany nastroj.
- Sajgon Central Mosq, swiatynia niestety juz nowa, pelni funkcje
narodowej swiatyni.
- Palac Prezydencki [z czasow Vietnamu Poludniowego]
Zwiedzam tez nowsze dzielnice miasta. Jest wiele zieleni, skwerow,
parkow, fontann.
Dzis wieczorem lece do Kuala Lumpur, spie na lotnisku bo za 7 godz lece
na Sri Lanke.
Jakie moje wrazenia z Vietnamu?
Ludzie bardzo pracowici,szczegolnie na wsi. Male poletka ryzowe uprawia
sie motyka. Jesli plug to zaprzezony w pare wolow. Ludzie zyjacy z
turystyki mili i usmiechnieci, ale tylko wtedy kiedy cos z tego maja.
W Hoi AN kupilem pocztowki. Na jednej handlarz bydla wiezie na motocyklu
[na tylnym siedzeniu] zywego byka wagi ok 400kg, na drugiej inny
handlarz wiezie 5 zywych swin.
Dobrze jest przyjzec sie tym zdjeciom, wtedy latwiej zrozumiec jak mogli
pokonac w wojnie Francuzow i Amerykanow.
Z hotelu na lotnisko taxi 7,5 usd, motocyklowa
taxi tyko 2,5 usd. Wyszlo mi troche drozej. Wsiasc z dwoma plecakami na
mtocykl i ruszyc w ten opisany wczesniej haos na ulicach? Wymyslilem
sobie wpierw wypic 2 piwa i pomoglo, oj pomoglo... Moglem sam prowadzic.
W Kuala Lumpur wyladowalem przed polnaca. W sali odlotow spotkanie po 3
tygodnich z Krzysztofem. Wylot do Colombo 6,20 rano, check inn 4,20.
zostalo nieco 4 godziny. Mam to juz przecwiczone, sarong na posadzke,
wskakuje w spiwor, maly plecak pod glowe, nastawienie budzika w
telefonie i juz...
Krzysztof spi na fotelu.