Hoi An - 18.01
Podroz po Vietnamie zaplanowalem od Hue na poludnie w strone Sajgonu. Po
drodze wg informacji internautow trzeba wpasc do Hoi An i Mue Ne. Kupuje
otwarty bilet do Sajgonu z przystankami w tych miejscowosciach. [1125km
- 23 usd]
Z Hue jedzie sie przez Gory Marmurowe, gdzie na przeleczy Hai Van jest
klimatyczna granica miedzy Vietnamem polnocnym i poludniowym. Jest
nadzieja ze bedzie cieplej. Hoi An znane jest z najlepszej kuchni w
calym Vietnamie, i jest stolica krawcow. Zamow garnitur a za pare godzin
dostarcza ci go do hotelu.
Jest to piekne male miasteczko wpisane na liste Dziedzictwa Narodowego
Unesco.
Jest wieczor , troche pada. Biore pokoj w najblizszym hotelu niestety
drogi [14 usd], ale najlepszy w jakim dotad spalem. AC, ciepla woda wanna, lodowka zbedna bo jest chlodno 18 - 20C i mam zamiar przeprowadzic sie nazajutrz do tanszego.
Jeszcze wieczorem ide nad rzeke. Uliczki oswietlone, duzy ruch w
sklepach i restauracjach. Probuje pierozkow White Rose z ktorych slynie
Hoi An.
Nastepnego dnia z rana wstepuje do salonu krawieckiego. Szycie garnituru
jest bez sensu. Gdzie go zapakowac i na jaka miare. Wiem z doswiadczenia
ze za pare tygodni w kraju zmienie swoj rozmiar. Nie wiem co mne
podkusilo ze kupilem material na marynarke i 2 pary spodni [35 usd]. Tak
jakby w Polsce nie bylo dobrych materialow. Reszte dnia i nastepny
zwiedzalem miasto, stare chinskie domy, stare swiatynie ,stary most
japonski. targ nad rzeka. W nabrzeznych barach probuje tanich a pysznych
owocow morza. wracajac do hotelu zdarza mi sie kupic jeszcze gorace
sanwicze.